środa, 18 września 2013

Dwa Oblicza


W naszym kraju strajki są już swego rodzaju tradycją. Zawsze znajdzie się powód, by namalować kilka dobitnych słów na prześcieradle i żywiołowo wykrzyczeć ideologiczne hasła. To całkiem dobra rzecz (w granicach rozsądku oczywiście!) . Chcecie walczyć o swoje, czujecie się skrzywdzeni przez rząd, macie potrzebę wyrażenia swojego zdania-droga wolna!
Rzeczywistość jest jednak przykra. Mentalność obywatela nie wpłynie na mentalność rządzącego. Prawdopodobieństwo, że premier poda się do dymisji, jest takie jak to, że nasi pogromcy San Marino zagrają w nadchodzących MŚ w Brazylii. Jednak, czy należy ustąpić? Być jak mieszczaństwo przedstawiane w 'Weselu' Wyspiańskiego? Czekać na cud, czy przeciwstawić się władzy pospolitym strajkiem? Idąc tokiem uległości, polscy piłkarze powinni oddać pozostałe spotkania walkowerem.
Mówi się, że życie jest niesprawiedliwe, Polacy uchodzą za narzekaczy, a nasz rząd jaki by nie był-będzie beznadziejny. "Zachlany-czerwony", "bogobojny-zacofany", obecnie "złodziejski-zakłamany". Zawsze ktoś będzie pokrzywdzony. A Mieszko przewraca się w grobie...
Widziałem protestujących na własne oczy, byli to ludzie w przeróżnym wieku. Koszulki 'Solidarności' przywdziały nawet dzieci, które sensu tego wszystkiego z pewnością jeszcze nie rozumieją.
W oczach związkowców było widać desperację, pragnienie zmian. Obraz tłumów zgromadzonych na Starym Mieście był imponujący. Wszędzie biało-czerwono, mnóstwo dziennikarzy i coś, ku motywacji. Serie patriotycznych pieśni, rozbrzmiewały z radiowego głośnika. "Żeby Polska, była Polską!"...
Sporo osób zgromadziło się też m.in. pod Pałacem Prezydenckim, pod TYM krzyżem.
Można powiedzieć, że związkowcy opanowali całe miasto. 
W związku z tym, co kryje się pod hasłem 'drugie oblicze'?
Strajki z punktu widzenia strony przeciwnej. Nie mam tu na myśli zwolenników rządu, wrogów 'Solidarności', czy krytyków obłudy pana Dudy (słusznej krytyki!) . Mieszkańcy Warszawy mieli prawo odczuć zniesmaczenie co do protestów. Śledząc tego typu wydarzenia w TV, w wygodnych kapciach, z gorącą herbatką, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaka sytuacja panuje w takim miejscu. Sparaliżowany ruch, opóźnienia, zablokowany ulice. Uzyskałem informacje od kilku Warszawiaków, którzy mieli na co się skarżyć. Bo cóż zrobić, gdy przepada nam rozmowa o pracę, albo pies nie chce wyjść z domu, bo płoszą go strzelające race? 
Poza tym kwestia turystyki. Dla niektórych zagranicznych gości strajki będą czymś atrakcyjnym, ale większość zrezygnuje ze spaceru po Starym Mieście, widząc nadzwyczajne zgromadzenie policji. To nie Syria czy Egipt, ale dzisiejsze czasy mogą nasuwać wielu osobom przykry łańcuszek myśli: policja+miejsce, w którym przebywa mnóstwo ludzi=zamach/bomba/terroryzm?

Słuszność sprawy kontra życie stolicy. Ogłaszam remis. Jako związkowiec strajkowałbym, jako Warszawiak mówiłbym: 'nie!'. Jako warszawski związkowiec strajkowałbym. Jako turysta mówiłbym: 'nie!'.
Byłem tam zupełnie neutralny, w celu odczucia klimatu zamieszania na własnej skórze.

A śladami Mieszka poszedł Chrobry. Płaczą teraz nad tą Polską, jako nad bezradnym cielęciem konającym.












fot. Maria Wasiak & blackthunder

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz