czwartek, 12 grudnia 2013

Niemożność

Cykl jesienno-zimowy wiąże się zazwyczaj ze spowolnieniem tempa życia. Senność, nostalgia, herbatka... Niby wiem ileż to obowiązków obciąża moją głowę, jak niechciane mogą być konsekwencje ich niedopełnienia. A już na samą myśl o tym co ludzie powiedzą, gdy plotka się rozejdzie( i to w dziesiątkach, różnych wersji) odczuwam gwóźdź wbity do trumny, na której wieku błyszczy napis: MUSISZ!
Tak, muszę - wiem, lecz nie mogę. Powinienem, lecz nie potrafię. Chciałbym, lecz nie chcę. Życie podyktowane czasownikami modalnymi. Nie ma nic lepszego! Chce mi się jedynie nie chcieć. 
Wyszedłbym gdzieś... tylko po co? Skoro mogę sobie bezkarnie bimbać, czas leniwie ucieka, leżę i głęboko myślę, nie zastanawiając się nawet czy problem, który porusza mój umysł jest priorytetowy czy idiotyczny.
Nawet jeśli bym wychodził, to tuż przed wyjściem opamiętałbym się. Przecież tyle ważnych rzeczy mam do zrobienia, decydujące o mojej przyszłości sprawy, praca ponad wygody! Tak więc zaczynam. Na początek spacer - świeże powietrze jednak się przyda...
<powtórka z historii, stojąc u drzwi Siedziby Władz Potężnych, przed naszym pobudzającym do radości Ratuszem, czas biegnie..."
18! Wcześnie jeszcze a herbatkę zrobić trzeba, bom zmarzł.
Zwykłą, zieloną, czerwoną, dupową...? A może owocową? Malinową? Jeżynową? Ą... Ą... Ą..! NERWY MI ZA CHWILĘ PUSZCZą!  
A więc melisa. By je ukoić, bo jakże tak pracować? Stanę się senny, urwę sobie drzemkę. Jeszcze pięć minuteniuniek, naciągnę na siebie kocyczek, zwinę się w naleśniczek i nabiorę sił... NIE! Nie mogę się obijać, bo praca czeka! Nie mam prawa zasnąć. Czy to fatum naprowadza mnie na niezdrową ścieżkę? Byłem na nią skazany już w momencie przekroczenia progu, a może i w momencie mych narodzin? Czekała na mnie. Wiedziała, że wreszcie po nią sięgnę. Kawa - kawusia - kawunieńka!
Bez mleka - bo zrobi się bielsza i zostanę posądzony o rasizm. 
Bez cukru - bo zrobi się słodka i zostanę posądzony o pedalstwo.
Filiżaneczka? Szklaneczka? Kubeczek? Wszystko to weg! Czarna, gorzka, w kuflu - jak stuprocentowy hetero. Ludzie we wszystkim dopatrzą się przesłanek światopoglądowych.
Porządna porcja zasypywanej, do tego makowiec. Bo kto go je - ma bogatą osobowość, jest człowiekiem wartościowym. Tak więc, energię już posiadam. Teraz dalszy proces rozluźniania. Trochę niezbędnych ćwiczeń na mięśnie łydek. Muszę jeszcze siedem, szczęśliwych razy chlapnąć się wodą w twarz, celem jej orzeźwienia.
Obstawię się teraz książkami i zeszytami, bo przecież mam tyyyleee do zrobienia. Jednak w centralnym punkcie postawię źródło wiedzy największej. Mojego przyjaciela, towarzysza podróży, giermka i dyktatora czasu. Jest XXI wiek - jak każdy, normalny, młody osobnik muszę być nowoczesny i uczyć się z laptopem. Dalszy etap rozluźniania. Zagram w jakąś gierkę. Myślę, że Pro Evolution Soccer 06 jest idealny! Wygram Polską mundial, pokonam Rosję i Niemcy - taki patriotyzm tchnie we mnie ducha walki. Będę zwycięzcą! 
Jeszcze facebook - wszyscy muszą wiedzieć, że się uczę. W przeciwnym razie będą podejrzewać, że nie żyję.
Wreszcie dobór muzyki.
Uspokajające - Radiohead, czy motywująca - DragonForce? 10 000 utworów w bibliotece! Stawiam na pozytywną energię - wybieram "Fuerte". ponoć zwiększa w człowieku siłę.
Jest 22, całkiem dobry czas. Mogę zacząć się uczyć... Zamykają mi się oczy, jestem zbyt zmęczony pracowitym dniem, by kontynuować naukę. Tak mnie to zaabsorbowało, że nie miałem czasu na kolację. I znowu fatum zepchnęło mnie na niezdrową ścieżkę. A zjeść przecież muszę. Przez głód nie zasnę i nie będę w stanie pójść do szkoły. Taki to nęka mnie problem. Poświęcę się edukacji, kosztem zdrowia i życia. Zjem, ale będę miał siłę do walki. Takie to poświęcenie me. Został prysznic - tu nie mam wyboru, a nawet wątpliwości. 23! Nareszcie ląduję w pościelach. Obejrzę sobie jeszcze "Władcę Pierścieni", na dobry sen. Nastawię budzik na 5:00. Z pewnością wstanę i się pouczę. 
Idealnie - organizacja to podstawa sukcesu. Chociaż w sumie... po co mam wstawać? "Fuerte" z pewnością wystarczy! Stop nauce! Stop pracy! Nie trzeba się przykładać! Wystarczy słuchać "FUERTE"!
Pomocniczo, ćwiczyć tryumfalny gest Waldka Pawlaka.
W zasadzie podczas pisania tego tekstu mogłem odrobić matematykę, dowiedzieć się o co chodzi w "Granicy" i wykuć słówka na niemiecki. Ale po co? W szkole też jest na to czas, poza tym niewątpliwa moc "FUERTE"! Ahh, człowiek nigdy nie oszuka samego siebie - takie to mamy czyściutkie sumienia.


                                          http://www.youtube.com/watch?v=9Urf_vUMZ14