Każdy szkolny apel to wydarzenie
absorbujące uczniów tygodniami. Sięgające zenitu emocje,
powodujące palpitacje serca i duszności. Cały personel postawiony
na baczność. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Jest to
też okazja do przetestowania sprawności słuchawek, poziomu
komfortu dłoni jako poduszki a nawet odkrycia nieznanych dotąd
funkcji własnych komórek.
Psychodelia ostatniego wydarzenia, była równa
psychodelii dziwnego (czy są w ogóle inne?) snu. Targanie krzeseł
na aulę, będzie mym piętnem, urazem z młodości do końca życia.
Wszyscy z krzesłami zapędzani do auli, jak bydło na łące.
Idąc tropem amerykańskich horrorów, chciałoby się rzec: „Łot
ic gołing ON?”. Nikt nie wie o co chodzi. Prowadzą nas do raju,
czy na rzeź?<---- ten znak malował się w oczach każdego z
nas. Lęk zmiażdżył mnie jeszcze bardziej, gdy wszedłem do
mistycznego pomieszczenia, zwanego aulą. Miejsca zajmują
tylko humany. Tak jak myślałem... Czułem, że kiedyś to się
stanie... Wyrok za klęcie na matmę. Nie – to jednak nie to.
Problem w tym, że nadal nikt nie wiedział co. Po kilku minutach
przedziwnej nostalgii, rzucaniu w siebie kubeczkami po jogurtach i
dyskusjach pozbawionych sensu – do środka, musztrowym krokiem
wmaszerował żołnierz.... (!?). Za nim przyczłapało jakieś
dziewczę przyodziane w moro. Postać maksymalnie enigmatyczna o
imieniu Renata. Cisza zatyka mi uszy. Major rozpoczął swój
monolog. Długi, długaśny monolog. To była jedna, wielka,
humanitarna tortura. Tak jakby fragment wyrwany z kontekstu. Tak
jakbyśmy po prostu wrócili do słuchania po krótkiej
przerwie.
Jestem człowiekiem lubiącym słuchać innych. To
przecież okazanie szacunku. Lubię jednak wiedzieć dlaczego, lub po
co o czymś do mnie mówią. Niestety – nawet skupienie nie
pomogło. Najbardziej przerażało mnie to, że Renata wciąż
milczała, stojąc na uboczu. Co ona tam robiła? Najprawdopodobniej
nigdy nie poznamy odpowiedzi na to pytanie. Koniec końców, czegoś
się dowiedziałem. Ciekawostki związane z Grotem – Roweckim, nie
wprawiały mnie w senność. Duma z jaką przemawiał Major była
niewymuszona i szczera. Ekspresja wypowiedzi porwała tłumy, które
zaczęły klaskać. Wszelkie ludy! Ty, ja, Murzyn, Papuas – wszyscy
możemy być dziś żołnierzami! Wstań bracie, wstań siostro! MASZ
RACJĘ mówiąc, że Grot to bohater! MASZ RACJĘ mówiąc, że to
najlepszy patron! I w ogóle, we wszystkim czego NIE POWIEDZIELIŚCIE
też macie rację.
Nie przerysowałem tej Wielkiej Improwizacji i wcale nie kłamię!
Swoją drogą, odchylę się od tematu i
wdrążę refleksję. Pytanie stare jak świat, dręczące ludzkość:
„ Czy kłamca, który mówi, że kłamie, jest kłamcą? …”.
Major tak bardzo poruszył słuchaczy, że okoliczne śmietniki w mig
wypełniły się wilgotnymi od łez chusteczkami i chętnie, dla
dobra Polski zaczęto wpisywać się na listę poborową do
wojska.
To byłoby zbyt piękne..., lecz psychodelia nie miała
zamiaru ustąpić i trwała, po cichu mordując mój umysł.
Major
zadał jakieś pytanie dotyczące "Grota" – Roweckiego. Z powodu jego
zawiłej treści, nie jestem w stanie go przytoczyć. Zapamiętałem
jedynie fragment: ' Czy "Grot" może być nazwany wzorowym żołnierzem? '. Z pewnością nie ma na świecie takiej osoby, która nie lubi być wylosowana do odpowiedzi. Każdy chce, by to właśnie na niego padł groźny paluch pytającego. Nawet najgłupszy człowiek ma coś do powiedzenia na każdy temat. Tylko ignoranci nie znają doskonale biografii Roweckiego. Wstydźcie się Ci, którzy nie wiecie jaki miał rozmiar buta i markę roweru! Na stos! Nikt z odpowiadających nie dał plamy. Liceum Ogólnokształcące do inteligencji zobowiązuje. Z pewnością Pan Major strzela wybitnie, lecz tym razem celował słabiej. Większość jednostek darzyła kwestie wojskowo - historyczne raczej raczej średnim zainteresowaniem. I nie sądzę, by coś się zmieniło po majorowych trudach. Ośmielę się nawet rzec, że starania mogły przynieść zgniłe owoce... Brutalna rzeczywistość - priorytety i autorytety zmieniają się w oka mgnieniu.
Psychodelia zniknęła z końcem apelu. Radość, pasja i ekspresja - Major. Senność, dezorientacja i Bóg wie co jeszcze - słuchacze. Dla mnie osobiście - zbiegi zbiegów okoliczności, ideał snu bez głębi i ciekawa lekcja historii na matematyce.
EPILOG
Postać Renaty nie daje mi spokoju. W mych oczach jest niedoceniona, nie może się wykazać. W związku z tym, Drodzy Czytelnicy, mam do Was prośbę. Zróbmy zbiorowy, dobry uczynek i krzyknijmy dziś razem w jej kierunku: SALUT RENATA! A niech się dziewczyna cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz